Gdy tylko przekroczyliśmy próg pokoju, zobaczyliśmy Charlotte, która zapłakana leżała na ziemi i ściskała poduszkę. Sprawiała wrażenie małej dziewczynki, która chce krzyczeć, krzyczeć jak najgłośniej. Podbiegła do niej Gabrielle i przytuliła. Wtedy Char puściły nerwy i zaczęła płakać jeszcze bardziej. Zamknąłem drzwi, żeby nikt nie zobaczył w jakim jest stanie. Nie wiedziałem co robić. Tylko patrzyłem na tą całą sytuację. Nagle spojrzała na mnie swoimi szklistymi oczami. Dziwnie się poczułem. Również do niej podszedłem i przytuliłem razem z Gabbi. Char złapała mnie za rękę i ścisnęła mocno.
Uspokoiła się dopiero dwie godziny później. Ja siedziałem na podłodze, natomiast dziewczyny leżały na łóżku. Chcieliśmy, żeby Ch. odpoczęła, ale ona nie chciała spać. Koniec końców zasnęła G.
Kiedy ja przysypiałem oparty o łóżko, Charlotte wstała, wytarła czerwone oczy i otwarła drzwi :
- Char ? Gdzie idziesz ? - spytałem szeptem, bo było już późno
- Muszę napić się wody. - pociągnęła nosem
- Pójdę z Tobą. - wstałem z podłogi - Poczekaj.
*Charlotte*
Razem, cichutko zeszliśmy na dół, do kuchni. Nathan usiadł przy blacie na wysokim krzesełku, a ja nalałam sobie wody jabłkowej. Gdy miałam już szklankę do połowy pustą, odezwałam się :
- Przepraszam.
- Za co ?
- Za to, że zachowuję się jak dziecko.
- Nic się nie stało. - wstał, podszedł do mnie i przytulił mocno
Poczułam ciepło. Takie jakieś fajne ciepło. Nigdy się tak nie czułam. No .. może wtedy, gdy pierwszy raz na niego wpadłam. Ughh .. zakochałam się ?! Było ustalone ! Żadnych chłopaków, bo kurde no tylko serca łamią ! Ale czuję, że on jest inny. Po prostu :
- A o co właściwie chodzi ? Jakaś kłótnia była ? Gabbi nic mi nie chciała powiedzieć.
Wtedy zrozumiałam, że nie powiedziała mu o narkotykach :
- A coś mnie napadło. - odpowiedziałam bez zastanowienia
- Jasne, jasne. Mów prawdę. Będąc w związku nie możemy się okłamywać. - uśmiechnął się
- Co ?
Nic więcej nie powiedziałam... pocałował mnie. Czułam to ciepło, jak wtedy kiedy mnie przytulił. Prawie wypadła mi szklanka z wrażenia. Usłyszeliśmy, że ktoś schodzi po schodach :
- Panienko Charlotte. - szeptała gosposia
Momentalnie się od siebie oderwaliśmy. Zakryłam usta rękawem od bluzy i wpatrzyłam się w moje puchate, niebieskie skarpetki. Oczywiście się uśmiechałam. Ale nie chciałam, żeby on to widział. Zawsze zgrywam niedostępną. Nie mogę zrobić wyjątku.
W kuchni pojawiła się gosposia i powiedziała tylko :
- Charlotte tu jesteś. Szukałam Cię. Czemu nie ma Cię w pokoju, a w Twoim łóżku śpi Gabrielle ? - spojrzała na stojącego 3 metry ode mnie Nathana i zamilkła - To ja nie przeszkadzam. Ale panienka musi się wyspać.
- Spokojnie Sarah. Obiecuję, że już się kładę. Chciałam tylko się napić wody. - odpowiedziałam
- Dobrze. - jeszcze raz na nas spojrzała i ze zdziwionym wyrazem twarzy wróciła do siebie.
Zaczekaliśmy aż odeszła i w śmiech. Odstawiłam szklankę do zlewu i poszłam na schody. Nathan, który szedł za mną, chwycił moją rękę. Odwróciłam się i spytał :
- Zawsze widzisz szklankę do połowy pustą ?
- Co ? Skąd Ty ? - zdziwiłam się
- Realistka.
- Raczej optymistka.
- Raczej pesymistka.
Uśmiech i pobiegł do mojego pokoju zostawiając mnie na schodach. Na moje szczęście wrócił po chwili z pytaniem, czy idę. No więc no tak. I chwyciłam jego dłoń, po czym wróciliśmy do mojej sypialni. Kiedy weszliśmy, było troszkę niezręcznie... ale nawet zabawnie...