środa, 29 sierpnia 2012

Rozdział 6

*Nathan*
Gdy tylko przekroczyliśmy próg pokoju, zobaczyliśmy Charlotte, która zapłakana leżała na ziemi i ściskała poduszkę. Sprawiała wrażenie małej dziewczynki, która chce krzyczeć, krzyczeć jak najgłośniej. Podbiegła do niej Gabrielle i przytuliła. Wtedy Char puściły nerwy i zaczęła płakać jeszcze bardziej. Zamknąłem drzwi, żeby nikt nie zobaczył w jakim jest stanie. Nie wiedziałem co robić. Tylko patrzyłem na tą całą sytuację. Nagle spojrzała na mnie swoimi szklistymi oczami. Dziwnie się poczułem. Również do niej podszedłem i przytuliłem razem z Gabbi. Char złapała mnie za rękę i ścisnęła mocno. 
Uspokoiła się dopiero dwie godziny później. Ja siedziałem na podłodze, natomiast dziewczyny leżały na łóżku. Chcieliśmy, żeby Ch. odpoczęła, ale ona nie chciała spać. Koniec końców zasnęła G. 
Kiedy ja przysypiałem oparty o łóżko, Charlotte wstała, wytarła czerwone oczy i otwarła drzwi :
- Char ? Gdzie idziesz ? - spytałem szeptem, bo było już późno
- Muszę napić się wody. - pociągnęła nosem
- Pójdę z Tobą. - wstałem z podłogi - Poczekaj.

*Charlotte*
Razem, cichutko zeszliśmy na dół, do kuchni. Nathan usiadł przy blacie na wysokim krzesełku, a ja nalałam sobie wody jabłkowej. Gdy miałam już szklankę do połowy pustą, odezwałam się :
- Przepraszam.
- Za co ?
- Za to, że zachowuję się jak dziecko.
- Nic się nie stało. - wstał, podszedł do mnie i przytulił mocno
Poczułam ciepło. Takie jakieś fajne ciepło. Nigdy się tak nie czułam. No .. może wtedy, gdy pierwszy raz na niego wpadłam. Ughh .. zakochałam się ?! Było ustalone ! Żadnych chłopaków, bo kurde no tylko serca łamią ! Ale czuję, że on jest inny. Po prostu :
- A o co właściwie chodzi ? Jakaś kłótnia była ? Gabbi nic mi nie chciała powiedzieć.
Wtedy zrozumiałam, że nie powiedziała mu o narkotykach :
- A coś mnie napadło. - odpowiedziałam bez zastanowienia
- Jasne, jasne. Mów prawdę. Będąc w związku nie możemy się okłamywać. - uśmiechnął się
- Co ?
Nic więcej nie powiedziałam... pocałował mnie. Czułam to ciepło, jak wtedy kiedy mnie przytulił. Prawie wypadła mi szklanka z wrażenia. Usłyszeliśmy, że ktoś schodzi po schodach :
- Panienko Charlotte. - szeptała gosposia
Momentalnie się od siebie oderwaliśmy. Zakryłam usta rękawem od bluzy i wpatrzyłam się w moje puchate, niebieskie skarpetki. Oczywiście się uśmiechałam. Ale nie chciałam, żeby on to widział. Zawsze zgrywam niedostępną. Nie mogę zrobić wyjątku. 
W kuchni pojawiła się gosposia i powiedziała tylko :
- Charlotte tu jesteś. Szukałam Cię. Czemu nie ma Cię w pokoju, a w Twoim łóżku śpi Gabrielle ? - spojrzała na stojącego 3 metry ode mnie Nathana i zamilkła - To ja nie przeszkadzam. Ale panienka musi się wyspać.
- Spokojnie Sarah. Obiecuję, że już się kładę. Chciałam tylko się napić wody. - odpowiedziałam
- Dobrze. - jeszcze raz na nas spojrzała i ze zdziwionym wyrazem twarzy wróciła do siebie. 
Zaczekaliśmy aż odeszła i w śmiech. Odstawiłam szklankę do zlewu i poszłam na schody. Nathan, który szedł za mną, chwycił moją rękę. Odwróciłam się i spytał :
- Zawsze widzisz szklankę do połowy pustą ?
- Co ? Skąd Ty ? - zdziwiłam się
- Realistka.
- Raczej optymistka.
- Raczej pesymistka.
Uśmiech i pobiegł do mojego pokoju zostawiając mnie na schodach. Na moje szczęście wrócił po chwili z pytaniem, czy idę. No więc no tak. I chwyciłam jego dłoń, po czym wróciliśmy do mojej sypialni. Kiedy weszliśmy, było troszkę niezręcznie... ale nawet zabawnie...

sobota, 25 sierpnia 2012

Rozdział 5

*Nathan*
Charlotte powiedziała, że idzie świętować z Gabrielle, więc odprowadziłem ją tylko do połowy drogi. Dalej poszła sama. Ja postanowiłem przejść się parkiem. Po godzinie zobaczyłem Gabbi z jakąś rudą dziewczyną. Nie znałem jej, ale mimo wszystko wydała mi się znajoma. Obie piły Starbucks Coffee. Podszedłem bliżej. Gdy byłem parę metrów od nich, przebiłem się przez ich śmiechy mówiąc :
- Cześć. Myślałem, że jesteś z Charlotte.
- Zmiana planów. - uśmiechnęła się - Poznaj Anne. Anne, to jest Nathan. Nathan, to Anne. - wymieniła i podaliśmy sobie ręce
- Nie poznałam Cię wcześniej ? - odezwała się ruda
- Nie sądzę.
- Chodzimy razem do szkoły. Pewnie się widzieliście. - wtrąciła Gabrielle
Anne jeszcze chwile się we mnie wpatrywała, by już moment później zapytać :
- Jesteś chłopakiem Charlotte ?
- Nie. Znamy się od dzisiaj rana. Chyba, że o czymś nie wiem.
- Więc jesteś wolny ?
- Tak, ale nie interesuje mnie żadna dziewczyna.
- Poza Charlotte ? - przerwała mi Gabbi
- Mniej więcej.
- Mniej czy więcej ?
- Tak. Zakochałem się w Char. Ale nie mów jej nic. Chciałbym to załatwić po swojemu.
- Chcesz jej numer ?
- Z przyjemnością.
Podczas gdy Gabrielle spisywała ze mną numer Charlotte, Anne dziwnie na mnie patrzyła. Jakby czegoś chciała. Jakby obmyślała jakiś plan. Tylko jaki ?

*Gabrielle*
Kiedy dałam Nathanowi numer, powiedziałam, że musimy już iść. Nie wiem co dzieje się z Charlotte, ale postanowiłam tego nie okazywać. Prawda taka, że żałuję, że Anne do mnie zadzwoniła. To miał być nasz wieczór. Mój i Char. Jak co tydzień. Jak w każdą środę. Chyba nie potrzebnie chciałam zerwać tą przyjaźń. Kocham Ch. jak własną siostrę ! Jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami ! Nie mogę tego stracić z dnia na dzień !
Odwróciłam się i krzyknęłam za oddalającym się N. :
- Nathan ! Poczekaj ! - nie zważając na Anne podbiegłam do niego - Idę z Tobą. Trzeba jej poszukać. Ona mogła wpakować się w tarapaty.
- Jej mama ma urodziny. Pewnie siedzi z nią, z jej bratem, tatą i świętują.
- Nie. Jej mama ma urodziny za kilka dni. Dziś tylko jechali po prezent. Martwię się. Char nie odbiera telefonu. Dzwoniłam tysiące razy.
- Ty do niej dzwoniłaś ? Myślałem, że się pokłóciłyście.
- Tego Ci nie mówiłam. - zrobiłam minę typu `skąd to wiesz?`
- Domyśliłem się. Umiem czytać z oczu. Twoje wyraźnie mówiły, że za nią tęsknisz, trochę żałujesz.
- Ale .. skąd Ty to wszystko wiesz ?
- Zaufaj mi. - uśmiechnął się - Wracasz do niecierpliwej Anne, czy idziesz z przystojnym Nathan'em na poszukiwanie nieznośnej Charlotte, nieprzewidywalna Gabrielle ?
Nic nie odpowiedziałam tylko pomachałam A. na do widzenia. Nie była zachwycona. Ale w tej chwili liczyło się dla mnie tylko odnalezienie mojej przyjaciółki.

*Charlotte*
- Co się stało ? Dlaczego jesteś taki zdyszany ? - spytałam
- Psy.
Marcus zaczął przewalać szafki spoglądając na zegarek. Nie byłam wtajemniczona, więc obserwowałam zamieszanie panujące w lokalu. Coś sprzątali, coś chowali, coś przenosili. I ani słowa wytłumaczenia. W końcu nie mogłam i krzyknęłam :
- Dość ! Powie mi ktoś co się tu dzieje ?! - ale nikt nie zwrócił na mnie uwagi
- Scott zaopiekuj się nią. Wyjdźcie tylnym wejściem. Zabierz ją w bezpieczne miejsce. - powiedział Marcus
- Co ?! Nie ! Ja chcę tu zostać z Tobą ! Nie rób mi tego ! Co się tutaj właściwie dzieje ?!
- Nie denerwuj się. Wytłumaczę Ci w swoim czasie. - pocałował moje czoło i wyszedł z pokoju
W tym czasie .. Scott wziął mnie za rękę i wyprowadził, tak jak mówił Marcus, tylnym wyjściem. Tam wpakował mnie do zielonego Audi i kazał zapiąć pasy. Jechaliśmy szybko, ale gdy się odwróciłam, zobaczyłam jak policja na sygnale wchodzi do mieszkania, w którym znajdowaliśmy się parę sekund temu. Coś się podejrzanego tu dzieje, a ja nie wiem co. Scott odwiózł mnie do domu. Sam gdzieś zniknął.
Kiedy tylko weszłam do swojego pokoju, nie mówiąc nikomu nawet `dzień dobry`, włączyłam laptopa.
Nikogo dostępnego na czacie, Facebooku. Żadnych znajomych na Twitterze. Ale sprawdziłam tylko jedną zakładkę :
- @NathanTheWanted Cię obserwuje. Kto to jest ? - powiedziałam do siebie
Weszłam w jego profil. Okazało się, że to ten Nathan, którego poznałam rano. Ucieszyłam się. Nie znał mojego nicka, a jednak znalazł mnie spośród tak wielu Charlotte w Londynie. Uśmiechnęłam się. Wiedziałam, że to będzie coś więcej niż tylko znajomość z kolegą z klasy.
Spojrzałam na telefon. Przeraziłam się ! 68 nieodebranych połączeń od.. Gabrielle ?! I jakieś 27 od nieznanego numeru. Zadzwoniłam do G. Gdy odebrała, strasznie na mnie nakrzyczała :
- Charlotte ?! Jak mogłaś nie odbierać telefonów ?! Strasznie się martwiłam ! Jest ze mną Nathan ! Chcesz mu coś powiedzieć, czy najpierw mi to całe zamieszanie wytłumaczysz ?! Co ?!
- Jestem naćpana. - powiedziałam szeptem, ze złami w oczach
- Zaraz będę. - Gabbi złagodniała
Jej słowa `zaraz będę` sprawiły, że przypomniało mi się, jak po raz pierwszy zaczęłam brać. Zawsze tak mówiła. Zawsze przy mnie była. Nigdy nie wydała mojej tajemnicy.

*Gabrielle*
Kiedy powiedziała mi, że jest naćpana, nie widziałam innego wyjścia jak przyjechać do niej. Wiedziałam, że jest w domu. Słyszałam szum jej laptopa. Zawsze przy niej byłam, ale nie wiedziałam, że znowu zaczęła ćpać ! Postanowiłam nie mówić nic Nathan'owi, który zadawał bardzo dużo pytań. Wzięliśmy taksówkę i jak najszybciej przyjechaliśmy pod rezydencję Davies'ów. Wysiadłam z transportu i pobiegłam do drzwi. Nie minęło dużo czasu, aż otworzyła nam gosposia. Przywitałam się ze wszystkimi i pobiegłam do pokoju przyjaciółki. Kiedy weszłam do ogromnej sypialni, zobaczyłam Charlotte leżącą na ziemi...

środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział 4

Pocałował mnie. Dobra, pocałunek jak pocałunek, ale nie wiedziałam, że będzie aż tak bolało. Oderwałam się od niego i spojrzałam na moją rękę. `Wiedziałam` - przewinęło mi się przez umysł :
- Coś Ty zrobił ?! Mówiłam, że jeszcze nie wiem, czy tego chcę ! - krzyknęłam i zaczęłam się śmiać
- Przepraszam, ale widzę, że już Ci lepiej. - znów mnie pocałował, a ja .. nie protestowałam
- Coś sugerujesz ?
- Uważam, że powinniśmy być razem.
- Dlaczego ?
- Bo pasujemy do siebie.
- Udowodnij.
- Kocham Cię całym sercem.
- Nie kocha się sercem.. Tak się tylko mówi. - wtuliłam się w niego - Kocha się umysłem, ale nie sercem.
- To dlatego serce boli mnie za każdym razem, gdy Cię nie widzę ?
- Pewnie tak. A nie widziałeś mnie długo. Bardzo długo.
- Kocham Cię. - popatrzył mi głęboko w oczy
- Ja.. - nie dokończyłam
- Marcus ! - krzyknął jakiś koleś
- Poczekaj tutaj, dobrze ? - wypuścił mnie z objęć i pobiegł za kumplem
Chwile jeszcze stałam o własnych siłach. Później śmiejąc się opadłam na ziemię. Straciłam przytomność. Słyszałam tylko jeszcze jakieś krzyki.

Obudziłam się ... sama nie wiem gdzie, ale przypominało mi to coś. Byłam w jakimś znajomym, zielonym pokoju. Naprzeciw łóżka biurko, w rogu szafa, a obok drzwi. Gdzieś w kącie szafka i mały telewizor. Kiedyś już tutaj byłam. Wtem otwarły się drzwi i ujrzałam.. mojego chłopaka ? :
- Masz Ślicznotko. - wręczył mi kubek z .. czymś
- Co to ?
- To Ci pomoże. Główka nie boli ?
- Trochę. Czuję się jak na kacu. - wzięłam łyka i ledwo połknęłam - Co to za świństwo ?! - oddałam mu kubek, a raczej wcisnęłam w ręce
- Sam nie wiem. Chłopacy to brali za pierwszym razem jak... - przerwałam mu
- Jak zaczęli ćpać ?
- Tak. Ale Ty jesteś dzielna. I odważna przy okazji.
- Coś sugerujesz ?
- Nieee.. ja tylko mówię, że jesteś wytrzymała, jak na takie mocne dawki. - pocałował mnie, lecz nie odwzajemniłam, co go sprowokowało - Ej ? Co jest ?
- Nic. Myślę.
- Nad czym ?
- Och ! Zadajesz za dużo pytań ! - wybuchnęłam i chciałam wstać, ale zakręciło mi się w głowie i upadłam na Marcusa
- Hej ! Hej ! Spokojnie ! Odpoczywaj ! Nie możesz porywać się z motyką na słońce.
- Czemu zawsze kojarzy mi się z tym duży kamień ?
- Marcus ? Ktoś do Ciebie. - znowu ten koleś
- Gdzie idziesz ? - spytałam
- Zaraz wrócę. Obiecuję. - i wyszedł zamykając drzwi
Ja mimo zawrotów głowy chciałam dowiedzieć się gdzie on idzie. Nie wiem czemu, ale po prostu musiałam to wiedzieć.
Kiedy bezszelestnie otworzyłam drzwi i stanęłam tak, by mnie nie widzieli, spostrzegłam, że Marcus gada z jakąś laską, która ewidentnie chciała się wprosić. Wieszała mu się na szyi, błagała, aż w końcu nie wytrzymał i krzyknął :
- Anne nie ! Już Ci mówiłem ! Mam dziewczynę, a Ty mi tylko życie utrudniasz ! Odejdź stąd, ok ?
Widać było, że się wkurzyła. Zanim wyszła rzuciła mi pogardliwe spojrzenie. Szybko zamknęłam drzwi i wróciłam na łóżko. Po jakimś czasie znów przyszedł Marcus :
- Sorry, laska nie chciała się odczepić. - powiedział poprawiając grzywkę
- Jaka ?
- Ma na imię Anne i .. to moja była.
- Aha. - spuściłam wzrok
- Ale nie będzie nam przeszkadzać.
Delikatnie podniósł moją głowę za podbródek i pocałował. Lubiłam jak był wrażliwy.
Pocałunek trwał dłuższą chwilę aż do pokoju nie wleciał zdyszany i przestraszony kumpel Marcusa.
____________________________________________________________________
O jaa !
Mamy 4 ^^
Podoba Wam się ?
Teraz nie będę tak często pisała, bo szkoła etc., ale się postaram chociaż raz w tygodniu napisać dłuższy rozdział.
Koocham Was ; *
I planuję dodać Marcusa i Anne do bohaterów .
Chyba, że sami chcecie stworzyć ich w wyobraźni ? ; ]
Czekam na Wasze propozycje.
Jaki mógłby być Marcus ?
Jaka mogłaby być Anne ?

niedziela, 19 sierpnia 2012

Rozdział 3

Kiedy po dwóch godzinach filmu spędzonego we wspaniałym towarzystwie, prawie popłakałam się ze śmiechu, przypomniało mi się, że nie powiedziałam mamie, gdzie idę. Na razie nie dzwoniła, więc było ok. Zerwałam się z jego wygodnego łóżka trącając lekko laptopa :
- Nathan, sorry, ale muszę już iść. - powiedziałam ubierając bluzę
- Ja Cię odprowadzę. Zaczekaj. - zrobił to samo
Kiedy już na dole ubraliśmy buty i wyszliśmy z jego domu, zadzwonił do mnie telefon. To była mama :
- Halo ? - spytałam i zaczęła się rozmowa
- Charlotte ? Gdzie Ty jesteś ? Ciągle się szwędasz po tej galerii ? Nigdzie nie idź. Wezwę po Ciebie transport.
- Mamo nie trzeba. Jestem z kolegą. On odprowadzi mnie do domu.
- Z kolegą ?! Jakim cudem ?!
- Spotkałam go w galerii. Tylko się nie denerwuj.
- Ktoś na Ciebie w domu czeka.
- Kto taki ?
- Gabrielle mówiła, że miałyście się dzisiaj spotkać i świętować.
- Racja. - walnęłam się w czoło - Wygrała stypendium w szkole baletowej. Miałyśmy iść to uczcić.
- No to wracaj do domu. Może jeszcze zdążycie gdzieś iść.
Kiedy mama się rozłączyła, ja pożegnałam się z Nath'em. Postanowiłam, że sama dotrę tam szybciej.  Gdy byłam w połowie drogi, zobaczyłam Gabbi. Podbiegłam do niej i zaczęłam rozmowę :
- Hej ! Myślałam, że zaczekasz na mnie w domu.
- Czekać na Ciebie ?! Po co ?! - krzyczała - Widać jak się cieszysz z mojego sukcesu !
- Cieszę się, ale nie rozumiem, czemu jesteś zła ?
- Czemu ?! To bardzo proste ! Wolałaś iść z tym chłopakiem na jakąś durną kawę, niż z najlepszą przyjaciółką świętować stypendium !
- Gabbi to nie tak !
- Nie mów mi jak jest, bo sama dobrze wiem ! On jest ważniejszy ode mnie ! Teraz widzę, jak będzie dalej ! Nic tylko kłótnie o niego ! Może lepiej zakończmy tą przyjaźń !
- Przez jednego chłopaka ?! To nie ma sensu !
- Masz rację ! Nie ma sensu to, że jesteśmy przyjaciółkami... byłyśmy. - i odeszła
Stałam jak wryta na środku chodnika. Nagle przypomniało mi się, co mówił mój.. kumpel. Nie wiem, czy to kumpel, ale dostawia się do mnie. Cóż.. ostrzegali mnie przed nim, ale nie słuchałam.
Patrzyłam jak Gabbi się oddala. Nie wiedziałam o co jej chodziło. Rozwiązać przyjaźń ?!
W końcu zdecydowałam. Po drodze zadzwoniłam do mamy i .. do niego. Mamie powiedziałam, że wrócę później, a jego poinformowałam, że chciałabym się spotkać. Zaproponował spotkanie w `starej kamienicy`. To opuszczony budynek. Tam zawsze przychodził z kumplami i ... On..  był dilerem.
Kiedy już go spotkałam :
- Witaj piękna. - odezwał się i mnie przytulił
- Cześć.. Marcus.
- Czemu masz taką smutną minkę ?
- Pokłóciłam się z Gabrielle.
- Jakie to przykre. Jeśli chcesz, mogę Cię pocieszyć.
- Pokaż co tam masz. - powiedziałam niechętnie
Nie, nie chodziło o takie `pocieszenie`.
Wziął mnie na piętro `starej kamienicy`. Tam przywitałam się z trzema innymi chłopakami, jednak Marcus chybko ich wyprosił :
- Co Cię do tego skłoniło ? Myślałem, że z tym skończyłaś. - przemówił na osobności
- Kłótnia z Gabbi. Już Ci mówiłam. I .. ja też myślałam, że to koniec.
- A więc chcesz czegoś mocnego ? - spytał sięgając po strzykawkę
- Nie wiem, czy w ogóle tego chcę. Ostatnim razem prawie wylądowałam pod ziemią.
- Nie bój się. Tym razem będzie inaczej.
Wtedy złapał mnie mocno za rękę, podwinął rękaw bluzy i przyciągnął do siebie. Chwile patrzył mi w oczy, po czym namiętnie mnie pocałował. Nie mogłam się wyrwać. Po paru sekundach poczułam ogromny ból...

piątek, 17 sierpnia 2012

Rozdział 2

Pod koniec lekcji podchodzę do szafki i zostawiam niepotrzebne książki, zeszyty. Kiedy chcę wychodzić ze szkoły, wlepiam gały w mały wyświetlacz telefonu i znów na kogoś wpadam. Tym razem na szczęście nic nie wylądowało na ziemi. Patrzę na sprawcę wypadku. Okazuje się, że to Pan Czarujące Spojrzenie. Uśmiecham się i zaczynam rozmowę :
- Jeszcze raz na siebie wpadniemy i zapraszasz mnie na kawę.
- Na kawę ? Oszczędźmy sobie przesądów. Od razu chodźmy do mnie. - śmieje się
- Nie mogę. Moi rodzice są przewrażliwieni na tym punkcie. Jeśli idę do chłopaka, to musi on kolegować się z moim bratem, który również musi nam towarzyszyć.
- Czyli nigdzie nie idziemy, bo masz dziwnych rodziców i głupiego braciszka, tak ?
- Wow. - robię zdziwioną minę - Nie dość, że przystojny, to jeszcze mądry.
- A widzisz ? Nie jestem jak inni chłopacy. Nie spotykam się z dziewczynami tylko dlatego, że chcę je przelecieć.
- Ok.. ? - ciągle jestem zdziwiona
- Czyli jeszcze raz i kawa ?
- Oszczędźmy sobie przesądów. - uśmiecham się i wolnym krokiem ruszam w stronę domu machając na pożegnanie - Jeszcze raz i zapraszasz mnie do siebie !

*Nathan*
Ale ze mnie farciarz. Nie dość, że to mój pierwszy dzień w nowej szkole, to jeszcze poznałem taką ślicznotkę. Wiem, że to trochę za wcześnie by tak sądzić, ale chyba się zakochałem. Miłość od pierwszego wejrzenia. Nie wierzyłem w to, ale teraz ? Teraz to nie ma znaczenia. Jeśli jakimś cudem spotkam ją dzisiaj jeszcze raz, zaproszę ją do siebie. Kto wie co może się zdarzyć. Strasznie chcę tego spotkania. Na jednej z przerw mówiła mi, że jedzie dzisiaj z bratem do galerii handlowej kupić prezent swojej mamie. Może też tam pojadę..
Nie zastanawiając się długo idę do swojego kumpla. Kiedy przekraczam próg jego domu, krzyczę :
- Siema Seev ! To ja Nath.
- O cześć. - mówi wychodząc z kuchni - Co jest ?
- A nic.
- No mów.
- Jesteś starszy.
- Tak.
- Masz powodzenie u dziewczyn.
- Tak.
- Masz doświadczenie w miłości.
- Tak.
- Przestaniesz mi przerywać ?
- Tak.
- Boże, co za człowiek. - szepczę pod nosem - Dobra. W każdym bądź razie potrzebuje rady.
- Jakiej ? Powiesz mi wreszcie o co chodzi ?
- Dzisiaj był mój pierwszy dzień w nowej szkole... i spotkałem dziewczynę. Jest śliczna, miła etc. Ja się chyba zakochałem.
- Ale Ty nie wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia.
- No chyba uwierzyłem.
- No proszę. Zakochałeś się. To chyba coś poważnego.
- Czemu tak sądzisz ?
- Bo nie przychodziłbyś do mnie po radę dwie sekundy po tym, jak ją zobaczysz.
- Nie dwie sekundy. - wykłócam się, po czym siadam na sofie
- A ile ?
- 6 godzin. Na lekcjach na nią patrzyłem. Wiesz jaka jest słodka jak próbuje się skoncentrować ?
- Taaak. Wyobrażam sobie.
- Dobra. Ja lecę. - wstaję z kanapy
- Czegoś mi nie powiedziałeś.
- A no tak. Jeszcze raz na siebie wpadniemy i zapraszam ją do siebie.
- A nie na kawę ?
- Oszczędźmy sobie przesądów. - śmieję się i wychodzę z domu kumpla

Idę dłuższą chwilkę zanim dostanę się do parku przed galerią. Tam widzę Charlotte. Idzie z bratem i trzyma w ręce jakąś torbę. Od razu przypominam sobie, że kupowali razem prezent dla mamy. Bez namysłu wyciągam z kieszeni telefon i ruszam w ich stronę. Zapatrzony w komórkę myślę `Zrobię to po swojemu`. Gdy słyszę jej śmiech podnoszę głowę, a ona staje automatycznie na środku chodnika.

*Charlotte*
Idę parkiem z Oscarem. Zakupy udane. Miejmy nadzieję, że mamie spodoba się srebrna szkatułka na biżuterię. Co jak co, ale z bratem można się pośmiać. Opowiada jakiś kawał. Nie mogę przestać się śmiać. Wtedy widzę Nathan`a. Dziwię się, bo myślałam, że już na niego dzisiaj nie wpadnę, a tu proszę ! Niespodzianka ! Po chwili milczenia przemawia Oscar :
- Char ? Wszystko ok ? Kim jest ten koleś ?
- No tak. - odzywa się Nath - My się jeszcze nie znamy. Jestem Nathan. Nowy kolega Charlotte.
- Tak, dokładnie. - przytakuję
- Ok ? To ja już pójdę ?
Podaję bratu torbę z prezentem, a ten odchodzi w kierunku domu co jakiś czas się odwracając.
- Czyli do mnie ? - pyta cicho Nathan
- Skoro nalegasz. Ale nikomu ani słowa. - kładę palec na jego ustach - Shh..
- Nikomu ani słowa. - powtarza po mnie
Po drodze dużo rozmawialiśmy. W końcu jesteśmy pod jego domem. Dom jak dom. Duży, piękny, nowoczesny. Wyglądem przypomina mój. Przecież mieszkamy w bogatym mieście, jak i z bogatych rodzin pochodzimy. Gdy w końcu byliśmy w jego pokoju, Nathan przyniósł nam herbatę i obejrzeliśmy w spokoju jakiś film.. do czasu ...

czwartek, 16 sierpnia 2012

Rozdział 1

Budzi mnie dźwięk mojego imienia dochodzącego z kuchni :
- Charlotte ! - woła coraz głośniej
- Idę mamo !
- Pospiesz się ! Śniadanie stygnie !
- No przecież powiedziałam, że idę.
Cudem gramolę się z łóżka i pędzę na dół. Nie, nie schodzę po schodach. Kilka dni temu odkryłam lepszy sposób. Nasza poręcz idealnie nadaje się na fascynujące wejścia. Dziś wpadam do jadalni jak szalona. Wyglądało to trochę jakbym udawała smoka. Z rozczochraną grzywką i językiem na wierzchu wpatruję się w jedzenie. W końcu siadam przy ogromnym stole. Mówię `Dzień dobry` i zaczynamy jeść. Tato czyta gazetę, mama popija sok pomarańczowy świeżo wyciśnięty, a mój brat Oscar ? Cóż on jest mało inteligentny, żeby rozplanować drzemkę. Położył się spać około 2 w nocy i chciał wstać na ósmą do szkoły ? Mówiłam. Mało inteligentny. Śpi w talerzu.
Szybko jem naleśniki i bez słowa idę do swojego pokoju. Wchodzę do garderoby i szykuję sobie strój na dzisiaj :
- Ok. Czarne rurki, biała bluzka z krótkim rękawem, czerwone skejty. Chyba wszystko. - mówię do siebie
W końcu jestem gotowa do szkoły. Ubieram się, czeszę, biorę torbę, zakładam buty i kieruję się do drzwi. Wtem spostrzegam mojego brata i Gabrielle. Rozmawiają wsiadając do autokaru, który zawozi nas do szkoły. Oscar siada jak zwykle na tyłach, a ja i moja przyjaciółka z przodu.
Kiedy dojeżdżamy pod budynek, wciąż gadamy o chłopakach. Tym razem o tych z kolonii, którzy są całkiem spoko. Nie ukrywam, że jeden wpadł mi w oko.
Podchodzę pod salę od francuskiego i witam się z klasą. Koniec końców przychodzi nauczycielka i otwiera drzwi, abyśmy mogli wejść do środka. Ja i Gabbi zajmujemy miejsca i rozpoczyna się lekcja. Oczywiście kontynuujemy naszą konwersację, ponieważ jako że na francuskim nigdy nie uważamy, uznałyśmy, że po co robić wyjątek ? Niestety pani nas przyłapała akurat, jak gadałyśmy o SiteModels :
- A ja będę Site Model. Zobaczysz. - mówię
- Vraiment ? - pyta nauczycielka prawiąca wykład po francusku
A co mam być gorsza ? Jako, że kiedyś znałam perfekcyjnie francuski, zaczynam z nią rozmawiać w tym właśnie języku. Pyta czemu nie uważałyśmy na lekcji, a ja znacząco odpowiadam, że zajęcia są nudne. Na moje szczęście nie wpisuje upomnienia do dziennika, ale bierze mnie i Gabrielle do tablicy. Każe coś pisać, etc. Prawda taka, że nie radzimy sobie zbyt dobrze, więc koledzy z klasy zaczynają nam pomagać. I jakoś idzie. Kiedy nauczycielka nie patrzy, dostajemy wskazówki od znajomych. Gdy mma sprawdzać wyniki naszego `wysiłku`, dzwoni dzwonek. Uratowane !
Na korytarzu spotykam Oscara. Podchodzę do niego, a on uradowany krzyczy :
- Dostałem 5 z matmy !
- Znowu ? - pytam z niedowierzaniem
- No tak ! Znowu ! Fajnie, nie ?
- Nie.
- Oj siostra nie łam się. Na pewno zarobisz dzisiaj jakąś fajną ocenkę. - czochra moją grzywkę i odchodzi
Ja odwracając się za nim i poprawiając grzywkę, ruszam moim wolnym kokiem przed siebie. Nie zauważam jednak jakiegoś kolesia, który na mnie wlatuje. Upuszcza książki, a ja torbę. Myślę `Kurde ! Znowu jakiś pajac na mnie wleciał! `, jednak kiedy go widzę zmieniam zdanie. Jest przystojny, słodki. Ideał ! Po dłuższej chwili patrzenia się w Boskiego odzywam się :
- Przepraszam. Nie zauważyłam Cię. - schylam się po książki
- Spoko. Zdarza się. - i uśmiech
- Skoro już tak na siebie wpadliśmy, to może powiesz mi, jak masz na imię ?
- Pan Czarujące Spojrzenie. - wyciąga rękę
- Charlotte. - śmieję się
Kiedy już uścisnęliśmy sobie dłonie, dowiedziałam się, że ma na imię Nathan i jest nowy. Mam szczęście. Będę chodzić z tym przystojniakiem do klasy.
Resztę lekcji tylko się do siebie uśmiechaliśmy. Nie chcę nic mówić, ale.. chyba się zakochałam..


______________________________________________

I co ?
Jak podoba się pierwszy ?
Wiem.
Totalnie nie pasuje do tytułu opowiadania, ale zobaczycie !
Akcja jeszcze się rozwinie .
Zapraszam do czytania ; D

wtorek, 7 sierpnia 2012

Heej !

Witam Was wszystkich !
Postanowiłam, że zacznę pisać nowe opowiadanie..
Pomysł przyszedł .. nawet nie wiem skąd ; D
Tytuł mówi samo za siebie ..
Po pierwsze The Wanted .
Po drugie Londyn .
Po trzecie Narkotyki .
Jak myślicie ?
Kto zacznie ćpać pierwszy ?
Z kim będą główne bohaterki ?
Czy wciągną The Wanted w problemy ?
Zapraszam do czytania ; D


PS - moje pozostałe blogi z opowiadaniami o The Wanted :
1' My TheWANTED Story
2' Only TheWANTED


Zapraszam do czytania, na moje pozostałe blogi i oczywiście do zapoznania się z bohaterami.
Jak myślicie ?
Jak TheWANTED zostaną wciągnięci w przygodę z prochami ?
I najważniejsze... czy wszyscy będą ćpać ?
Dowiecie się tego czytając tą książkę ; D

Wasza Nikki.. ; *