piątek, 17 sierpnia 2012

Rozdział 2

Pod koniec lekcji podchodzę do szafki i zostawiam niepotrzebne książki, zeszyty. Kiedy chcę wychodzić ze szkoły, wlepiam gały w mały wyświetlacz telefonu i znów na kogoś wpadam. Tym razem na szczęście nic nie wylądowało na ziemi. Patrzę na sprawcę wypadku. Okazuje się, że to Pan Czarujące Spojrzenie. Uśmiecham się i zaczynam rozmowę :
- Jeszcze raz na siebie wpadniemy i zapraszasz mnie na kawę.
- Na kawę ? Oszczędźmy sobie przesądów. Od razu chodźmy do mnie. - śmieje się
- Nie mogę. Moi rodzice są przewrażliwieni na tym punkcie. Jeśli idę do chłopaka, to musi on kolegować się z moim bratem, który również musi nam towarzyszyć.
- Czyli nigdzie nie idziemy, bo masz dziwnych rodziców i głupiego braciszka, tak ?
- Wow. - robię zdziwioną minę - Nie dość, że przystojny, to jeszcze mądry.
- A widzisz ? Nie jestem jak inni chłopacy. Nie spotykam się z dziewczynami tylko dlatego, że chcę je przelecieć.
- Ok.. ? - ciągle jestem zdziwiona
- Czyli jeszcze raz i kawa ?
- Oszczędźmy sobie przesądów. - uśmiecham się i wolnym krokiem ruszam w stronę domu machając na pożegnanie - Jeszcze raz i zapraszasz mnie do siebie !

*Nathan*
Ale ze mnie farciarz. Nie dość, że to mój pierwszy dzień w nowej szkole, to jeszcze poznałem taką ślicznotkę. Wiem, że to trochę za wcześnie by tak sądzić, ale chyba się zakochałem. Miłość od pierwszego wejrzenia. Nie wierzyłem w to, ale teraz ? Teraz to nie ma znaczenia. Jeśli jakimś cudem spotkam ją dzisiaj jeszcze raz, zaproszę ją do siebie. Kto wie co może się zdarzyć. Strasznie chcę tego spotkania. Na jednej z przerw mówiła mi, że jedzie dzisiaj z bratem do galerii handlowej kupić prezent swojej mamie. Może też tam pojadę..
Nie zastanawiając się długo idę do swojego kumpla. Kiedy przekraczam próg jego domu, krzyczę :
- Siema Seev ! To ja Nath.
- O cześć. - mówi wychodząc z kuchni - Co jest ?
- A nic.
- No mów.
- Jesteś starszy.
- Tak.
- Masz powodzenie u dziewczyn.
- Tak.
- Masz doświadczenie w miłości.
- Tak.
- Przestaniesz mi przerywać ?
- Tak.
- Boże, co za człowiek. - szepczę pod nosem - Dobra. W każdym bądź razie potrzebuje rady.
- Jakiej ? Powiesz mi wreszcie o co chodzi ?
- Dzisiaj był mój pierwszy dzień w nowej szkole... i spotkałem dziewczynę. Jest śliczna, miła etc. Ja się chyba zakochałem.
- Ale Ty nie wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia.
- No chyba uwierzyłem.
- No proszę. Zakochałeś się. To chyba coś poważnego.
- Czemu tak sądzisz ?
- Bo nie przychodziłbyś do mnie po radę dwie sekundy po tym, jak ją zobaczysz.
- Nie dwie sekundy. - wykłócam się, po czym siadam na sofie
- A ile ?
- 6 godzin. Na lekcjach na nią patrzyłem. Wiesz jaka jest słodka jak próbuje się skoncentrować ?
- Taaak. Wyobrażam sobie.
- Dobra. Ja lecę. - wstaję z kanapy
- Czegoś mi nie powiedziałeś.
- A no tak. Jeszcze raz na siebie wpadniemy i zapraszam ją do siebie.
- A nie na kawę ?
- Oszczędźmy sobie przesądów. - śmieję się i wychodzę z domu kumpla

Idę dłuższą chwilkę zanim dostanę się do parku przed galerią. Tam widzę Charlotte. Idzie z bratem i trzyma w ręce jakąś torbę. Od razu przypominam sobie, że kupowali razem prezent dla mamy. Bez namysłu wyciągam z kieszeni telefon i ruszam w ich stronę. Zapatrzony w komórkę myślę `Zrobię to po swojemu`. Gdy słyszę jej śmiech podnoszę głowę, a ona staje automatycznie na środku chodnika.

*Charlotte*
Idę parkiem z Oscarem. Zakupy udane. Miejmy nadzieję, że mamie spodoba się srebrna szkatułka na biżuterię. Co jak co, ale z bratem można się pośmiać. Opowiada jakiś kawał. Nie mogę przestać się śmiać. Wtedy widzę Nathan`a. Dziwię się, bo myślałam, że już na niego dzisiaj nie wpadnę, a tu proszę ! Niespodzianka ! Po chwili milczenia przemawia Oscar :
- Char ? Wszystko ok ? Kim jest ten koleś ?
- No tak. - odzywa się Nath - My się jeszcze nie znamy. Jestem Nathan. Nowy kolega Charlotte.
- Tak, dokładnie. - przytakuję
- Ok ? To ja już pójdę ?
Podaję bratu torbę z prezentem, a ten odchodzi w kierunku domu co jakiś czas się odwracając.
- Czyli do mnie ? - pyta cicho Nathan
- Skoro nalegasz. Ale nikomu ani słowa. - kładę palec na jego ustach - Shh..
- Nikomu ani słowa. - powtarza po mnie
Po drodze dużo rozmawialiśmy. W końcu jesteśmy pod jego domem. Dom jak dom. Duży, piękny, nowoczesny. Wyglądem przypomina mój. Przecież mieszkamy w bogatym mieście, jak i z bogatych rodzin pochodzimy. Gdy w końcu byliśmy w jego pokoju, Nathan przyniósł nam herbatę i obejrzeliśmy w spokoju jakiś film.. do czasu ...

5 komentarzy:

  1. Do czasu ... ? I co dalej ?!
    Dawaj szybko nexta !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, ok ; D
      Trochę cierpliwości nie zaszkodzi haha <3

      Usuń
  2. Ja nie moge !!
    Czemu przerywasz w takim momencie ?!
    Nexta !

    Ali ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. aaa co dalej? ja chce wiedzieć co będzie dalje?
    czemu przerwałaś w takim momęcie?
    boski rozdział;)
    czekam na nową notkę :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Do czasu ..!?!?! Wtf?! ide czytać dalej :33 Zaje rozdział :33

    OdpowiedzUsuń