środa, 3 października 2012

Rozdział 11

*Nathan*
O kurde.. Głowa mnie boli. I jeszcze brzuch i klatka piersiowa. A skoro już tak narzekam, to nie mogę ruszać ręką. Otwieram oczy. Najpierw ostre światło bije mnie po tęczówkach, chwilę później się uspokaja. Patrzę w lewo. Piękny krajobraz za oknem. Jesienne liście zdobią chodniki w parku. Przerzucam wzrok w prawą stronę. Widzę jakąś dziewczynę, która ... -,- to dlatego nie mogłem ruszać ręką. Ściska ją mocno, a jej głowa oparta jest o łóżko. Chyba śpi. Nie mogę dostrzec jej oczu przez burzę brązowych włosów.... CHARLOTTE ! Chciałbym jej coś powiedzieć, ale nie mogę wydusić z siebie ani jednego słowa. O co tu chodzi ? Co się stało ? W końcu udaje mi się odchrząknąć i ledwo co wypowiadam jej imię. Ona powoli unosi głowę i odgarnia włosy. Dopiero teraz widzę jej pełne, różowe usta, mokre policzki i podkrążone oczy. Patrzy na mnie z niedowierzaniem.
- Nathan ? - pyta po chwili - Nathan, obudziłeś się ! - podnosi moją dłoń i pozwala mi potknąć jej policzka
- Płakałaś...
- Bałam się.
- Czego ? Przecież wszystko jest dobrze.
- Nie Nathan. Nienawidzisz mnie. - spuszcza wzrok, ale po chwili znów na mnie patrzy - Ale musiałam tu czekać. Musiałam czekać na Ciebie.
- Nie rozumiem.
Char wstaje i podchodzi do stoliczka na drugim końcu sali. Przypomina mi się wypad z kumplami w Gloucester. Poszliśmy do KFC. Słyszę trzaski plastikowego kubeczka od shake'a i zgrzytanie słomki, która próbuje przecisnąć się przez dziurę w wieczku.
Po chwili wraca. Daje mi ten kubeczek i pociąga nosem.
- Masz. Napij się. - mówi
Chwilę patrzę na zawartość, ale Char uspokaja mnie mówiąc, że to tylko woda. Żadnych lekarstw ! Oddycham z ulgą i w jednej nanosekundzie opróżniam kubek, który ląduje na szafce nocnej obok mojego łóżka. Ruch nadal sprawia mi ból, ale nie chcę okazywać słabości przy Charlotte.
- Boli ? - pyta troskliwie
Chyba zauważyła mój niezadowolony wyraz twarzy kiedy chciałem się obrócić.
- Nie. Wszystko w porządku. Mówiłem Ci. - uśmiecham się do niej, lecz ona ciągle jest smutna - A u Ciebie ? Bo żebyś promieniała, to ja nie widzę.
- Nie jest mi do śmiechu. Jesteś tutaj przeze mnie.
Kryje twarz w dłoniach. Po chwili słyszę cichy płacz.
- Char ? Ej ? Nie płacz. - głaszczę ją po włosach
- Taka prawda. - odkrywa zaczerwienione oczy i ciągnie dalej - Ja nie chciałam. Ale myślałam, że jak nie powiem Ci tego teraz, to później ode mnie uciekniesz.
Ja przecież tak zrobiłem... No tak ! Wszystko sobie przypominam ! Mówiła .. echh nie ważne.. Nie chcę tego pamiętać. Pisk opon. Straszny ból.... Suuuuper. Chyba potrąciło mnie auto. Na samą myśl wszystko mnie boli.
- To nie Twoja wina. Sam wyszedłem na ulicę nie patrząc, czy coś jedzie.
- Nie słyszałeś ?
- Miałem słuchawki w uszach i patrzyłem się na swoje tenisówki... a później usłyszałem jak mnie wołasz i nic.. ciemność.
- Przepraszam. - szepcze - Nie chciałam
Wycieram łzę, która spływa po jej policzku. Uśmiecham się do niej, ale ona ucieka od mojego wzroku. Przypominam sobie nasz pocałunek w kuchni. Nasze pierwsze spotkanie. Fajnie czasem być niezdarą.
- To nie Twoja wina. - powtarzam - Chodź tu.
- Nie. Nie ruszaj się. Będzie bolało.
- Chciałbym Cię przytulić. Nawet nie wiem, jak długo już nie miałem w ramionach takiej pięknej dziewczyny.
W końcu nie wytrzymuje i uśmiecha się. Robi mi się od tego ciepło. Lubię jak się uśmiecha.
- Przesuń się. - żartuje i siada na łóżku
- Ciągle trzymasz moją dłoń.
- Przepraszam ..
- Przestań przepraszać. Nie masz za co.
- Mam. Mogłabym przepraszać Cię w nieskończoność...
- Przestań.
- To Ty przestań mi przerywać ! - śmieje się
- To chodź tu koło mnie.
Wtedy puściła moją rękę i pozwoliła mi ją przytulić. Fajnie było znów czuć jej perfum. Nadal nie rozgryzłem jakiego zapachu używa, ale wszystko jedno. Na niej pachnie ładnie. Na samą myśl się uśmiecham. Dopiero teraz spostrzegam, że patrzy na mnie i przesuwa opuszkami palców po moim policzku.
- Ja też Cię kocham. - mówię i całuję ją delikatnie w usta

*Oscar*
- Mamo ! Spokojnie ! Jestem pewny, że niedługo wróci. - jak ja nienawidzę kłótni z moją mamą -,-
- Dzwoń do niej ! Albo jedź po nią !
- Mamo, Charlotte jest dużą dziewczynką i na pewno sobie poradzi.
- Wiesz chociaż gdzie ona przesiaduje całe dnie od .. miesiąca ? - mama ze zdenerwowania siada na kanapie
- Tak. Jest w szpitalu.
- Co ?!
- Ale spokojnie, mamo. Jej kolega miał wypadek i ona się nim opiekuje. - mama oddycha z ulgą - A tak przy okazji, to ja mam dziewczynę.
Korzystam z sytuacji i wymykam się jak najszybciej z domu. W ręce trzymam telefon i wybieram numer Gabrielle
- Kochanie będziesz gotowa za dwie minuty ?
- No .. tak. A o co chodzi ?
- Zabieram Cię do szpitala.
- Ale Ty romantyczny. - jakbym ją widział, właśnie teraz przewraca oczami
- Do Char.
- Noo ! To zmienia postać rzeczy ! Za ile będziesz ?

*Gabrielle*
Kiedy Oscar nic nie odpowiada słyszę dzwonek do drzwi.
Zbiegam na dół i otwieram zanim zrobi to moja mama.
- To jednak jest kiepski pomysł, że mieszkamy tak blisko siebie. - stwierdzam
- Dlaczego ? Mi to odpowiada. Za dużo na paliwo nie wydaję.
- Jakie paliwo ?
Oscar robi dziwne przedstawienie ze stukaniem dłońmi w buty i rusza się ... znaczy tańczy .. chyba. Ja w końcu nie mogę wytrzymać i wybucham śmiechem.
- Jesteś stuknięty !
- Za to mnie kochasz. - podchodzi do mnie i obejmuje mnie w pasie
Odrywam się od niego, gdy czuję wibracje w dłoni. To moja komórka i... sms od Charlotte !
Kiedy go przeczytałam i podałam Oscarowi, jedno było pewne. Musimy natychmiast jechać do szpitala !

3 komentarze:

  1. Boskie *-* ON ŻYJEE <3!! :33 Jupi ja yay ;3 Pisz szybko nextaa <3!! i weny życzę <3 Do następnego ! Strzałka !♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Obuuuudził sie ! *-*
    Ah, to cudownee .
    Ja ze szczęścia mam łzy w oczach ! : ))
    Daj mi neexta proszę ♥

    OdpowiedzUsuń