niedziela, 7 października 2012

Rozdział 13

*Charlotte*
Budzę się w swoim pokoju. Promienie słoneczne przebijają się przez firanki w oknie obok łóżka. Słyszę, jak mama rozmawia z moim bratem.
- Jest silna. Poradzi sobie. - mówi Oscar
- No nie wiem. Jest taka wrażliwa...
- Ja jej  to powiem. Ty idź odpocznij.
Drzwi do mojego pokoju otwierają się. Wchodzi Oscar w samych dresach i full capie. Patrzy na mnie troskliwie. Wzrokiem przesyła współczucie.
- Charlotte - zaczyna - jest coś, o czym musisz wiedzieć.
- Mama zapomniała kupić Ci nowego t-shirtu ? - pokazuję na jego nagi tors
- Nie żartuj. Tu chodzi o coś poważniejszego.
- Więc ? O co ? - denerwuję się    
- O Nathana...on...

*Oscar*
Natychmiast wyprowadziłem Char ze szpitala. Nie mogła na to patrzeć. Nie spałem całą noc. Ciągle słyszałem jak płacze. Kiedy ucichła przyszedłem do niej. Nie wiem czemu, ale musiałem sprawdzić jej puls. Spała ...
Rano dostaję telefon ze szpitala. Dzwonią do Char ale ja akurat jestem w pobliżu. Odbieram i momentalnie robię się smutny. 
Nathan to mój kumpel. Znamy się niewiele, ale jest całkiem spoko. Jak ja mam jej to powiedzieć ?!

**Charlotte*
Nie ! Dlaczego znów go tracę ?! Kocham go ! Nie chcę, żeby mnie opuszczał ! Nie teraz ! Przez cały miesiąc przy nim byłam. On nie może sobie tak po prostu odejść. Kiedy Oscar powiedział mi, że Nath znów zasnął... Ugh ! Muszę jechać do szpitala ! Muszę jechać do niego ..
Ześlizguję się powoli z łóżka i słabym krokiem ruszam do garderoby. Wyciągam z niej czarne, obcisłe spodnie, białą koszulę z ćwiekami wzdłuż guzików i szarą, jeansową kamizelkę. Kiedy już się ubrałam, biorę czarną torbę i full cap Oscara. Schodzę na dół i z szafy w korytarzu wyciągam skejty. W ręce komórka w nowiutkiej obudowie. Na uszach kolczyki w kształcie nutek od mojej mamy. 


W końcu wychodzę i kieruję kroki do szpitala. Muszę się tam dostać jak najszybciej. Martwię się o niego. Ale on ... on przecież ... przecież jego serce przestało bić ! Nie. Muszę odgonić te myśli.
Nim się orientuję docieram do szpitala. Mimo mojej traumy wchodzę do windy, by znaleźć się przy Nathanie szybciej. Prawie tracę równowagę, ale cieszę się, że jadę sama. Co by sobie ludzie pomyśleli ? Wybiegam z windy i pędzę do sali, w której leży mój ukochany. Jest ! Wchodzę i nie mogę wydusić z siebie ani słowa ... Siedzi przy nim Anne !!! Na szczęście nie orientuje się, że weszłam.
- Kochanie, jeśli się tylko obudzisz, będziemy mogli być razem już na zawsze. - uśmiecha się do niego i ściska jego dłoń
Dokładnie tak jak ja wczoraj. Szybko wychodzę i idę do recepcji.
- Przepraszam. - zaczynam - Widziałam jakąś dziewczynę u mojego chłopaka. Mogłaby mi pani powiedzieć, kto to jest ?
- Momencik. Jak nazywa się pani chłopak ?
Pyta, więc jej odpowiadam. Patrzy na mnie jak na wariatkę. Kilka razy muszę pytać, czy nic jej nie jest. W końcu nadchodzi odpowiedź.
- Mówiła, że nazywa się Anne Carter, i że jest jego dziewczyną.
- Ugh ! Jak mogła ? Nienawidzę jej.
- Tylko niech pani nikomu nie mówi, że pani powiedziałam. Nie powinnam..
- Spokojnie. Nikomu nie powiem. Ale mam jeszcze jedną prośbę.
Mówię, że chciałabym, aby wyprosiła tą całą Anne. Od początku szkoły jej nie lubiłam. Kiedy byłam z Marcusem, patrzyła na mnie groźnie, a później mi go odbiła. Nie będzie tak z Nathanem. Nigdy go nie oddam !
Idziemy w kierunku sali, i gdy otwieramy drzwi, ona ciągle obok niego siedzi.
- Przepraszam, ale powinna pani wyjść. - mówi pielęgniarka
- Dlaczego niby ? - Anne spogląda na mnie - A .. rozumiem.
- Okłamała mnie pani. Nie powinna była pani tu wchodzić.
- Ach tak ? Myślałam, że jako jego dziewczyna mogę przy nim być.
Pielęgniarka nie wie co zrobić, więc interweniuję.
- Anne wyjdź stąd ! Dobrze wiesz, że on by nawet na Ciebie nie spojrzał.
- Oj biedulka. Myślisz, że on Cię kocha ? - zbliża się do mnie - Żałosna jesteś.
- A Ty będziesz miała kłopoty, jeśli stąd nie wyjdziesz. - uśmiecham się zadziornie
W jej oczach widzę tylko tysiące gróźb. Bierze swoje rzeczy i szturchając mnie wychodzi ze szpitala. Kiedy już pielęgniarka zostawia nas samych, wybucham płaczem. Podchodzę do łóżka, na którym leży chłopak, którego kocham. Chcę mu to powiedzieć. Wykrzyknąć. Wygląda, jakby spał i zaraz miał się obudzić.
- Kocham Cię. - szepczę
Biorę jego dłoń i pozwalam, aby dotknęła mojego mokrego policzka. Na chwilę zamykam oczy i uśmiecham się na myśl, że on w końcu się obudzi. Gdy je otwieram...

3 komentarze:

  1. Gdy je otwieram... Tadadada Nathan leży uśmiechnięty ?! Tak ma być!!!
    jaki smutas, booże ;//
    Ja chcę już części happy tego opowiadania ^^
    I dawaj nexta w którym Tadadada Nath będzie uśmiechnięty!

    OdpowiedzUsuń
  2. błagam nie uśmiercaj go jeżeli umrze to nie daruje zlituj sie nad moimi emocjami i dodaj szybko nexta ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej no kurwa błagam w takim momencie.?
    To jakieś żarty.?
    Dodawaj prędziutko następny ;P

    Zapraszam również do mnie
    http://ifoundyoustoryofthewanted.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń