*Nathan*
Do pokoju wchodzi zapłakana Anne.
- Co się stało ? - pytam
- Marcus - załamuje głos - ...on powiedział...że nie chce mnie znać !
`Więc po jakiego ch**a do mnie przychodzisz ?!` - myślę
- Ale o co chodzi ? - siada obok mnie
- Ja... ja tylko... - zbliża się do mnie
Wiem, że chce mnie pocałować, ale nie zrobię tego Charlotte. To ją kocham.
Sprawnym ruchem ręki odpycham Anne od siebie i siadam kawałek dalej.
- Wyjdź. - rozkazuję cicho, patrząc w ekran telefonu
Piszę wiadomość do Char
`Kotek ? Co byś powiedziała na spotkanie ? Oczywiście u Sivy, bo w tym stanie nie nadaję się do łażenia po mieście. Tęsknię za Tobą. Chcę Cię zobaczyć, mnie więcej teraz ! Kocham Cię ! <3`
Wysłany !
*Charlotte*
Znowu niezręczna cisza. Przerywa ją jednak dźwięk mojego telefonu. Wyciągam Lumie z torebki i widzę, że Nath do mnie napisał. Uśmiecham się, gdy czytam smsa. Po chwili odpisuję :
`Już tęsknisz ? Widzieliśmy się kilka minut temu ! Głupek :-* ! A do Sivy będę mogła wpaść dopiero jutro. Dziś mama wyprawia urodziny...:/ Ale obiecuję, że niedługo się zobaczymy. Ja też Cię kocham ! <3`
Po kilku minutach jesteśmy pod naszą willą. Wchodzę do środka po cichutku. Już chcę wejść do swojego pokoju, ale słyszę , jak rodzice rozmawiają w sypialni.
- Nicolasie, ona już ma zaległości z całego miesiąca ! - mówi szeptem mama
- Emilie, uspokój się.
- Ale dzisiaj dzwoniła do mnie dyrektorka. Jest zaniepokojona nieobecnością Charlotte.
- Ciii, spokojnie. Dziś jest Twój dzień, nie przejmuj się wybrykami naszej córki. Jeszcze nauczy się odpowiedzialności.
- Mam nadzieję, Nicolasie, mam nadzieję.
Wtedy rodzice wychodzą z pokoju i dostrzegają tylko zamykające się z hukiem drzwi mojej sypialni.
- Charlotte ? - woła mama
- Dajcie mi spokój ! - odgryzam się i zamykam drzwi na klucz
Kładę ... rzucam się na łóżko i zły same zaczynają płynąć po moich policzkach. Dlaczego rodzice nie rozumieją, że ten `mój kolega, który miał wypadek` coś dla mnie znaczy ?! Głupia rodzina !
Nie wiem ile czasu minęło zanim wszyscy goście zeszli się do naszego domu. Mimo mojego złego humoru, mama nie zamierzała mi odpuścić.
- Charlotte ? - mówi przez drzwi - Otwórz. Musisz się przygotować. Przyjdzie Gabrielle i musisz naszykować dla niej muzykę.
- Po co ?
- Bo będzie tańczyć ? To chyba oczywiste ! I poprosiła mnie, żebym zaprosiła znajomych na jej pokaz.
`Mama ściemnia` - buczy w mojej głowie
- Dlaczego kłamiesz ? Nie umiesz po prostu się przyznać do błędu ?
- Jakiego błędu ?
- Takiego, że w ogóle nie oddałaś mnie do domu dziecka, kiedy była taka okazja !
Biorę w rękę torbę, zapinam się pod szyję i obwiązuję szalikiem. Jest zimno. O wiele zimniej niż było rano.
Gwałtownie otwieram drzwi, wymijam mamę mierząc ją złośliwym wzrokiem i zbiegam na dół. Bez słowa przywitania wychodzę z domu.
Kieruję kroki do domu Sivy. Nie do końca pamiętam gdzie mieszka, ale znam tamtą okolicę. Kiedy jestem w połowie drogi, szturcha mnie jakaś dziewczyna.
- Ej ! Uważaj trochę !
- Przepraszam.
Jest cała zapłakana... TO ANNE ! Tylko co ona tam robiła ?
Kiedy dochodzę do domu Sivy, który cudem udaje mi się odnaleźć, drzwi się otwierają. Stoi w nich uśmiechnięty chłopak. Ten sam, który pomógł Nathanowi wyjść wtedy z auta.
- Cześć. To ja, Charlotte. Nie wiem, czy jeszcze mnie pamiętasz, ale..
- Tędy. Nathan siedzi w salonie. Musisz iść prosto i w lewo. - uśmiecha się szerzej
- Dzięki.
Odpowiadam i idę tam, gdzie mnie pokierował. Gdy wchodzę do salonu, widzę, że Nath na mnie czekał. Mimo wszystko. Mówiłam mu, że nie przyjdę, ale on czekał.
- Nath ? Wszystko ok ? Jesteś jakiś zamyślony.
- Była tu Anne. Mówiła mi, że Marcus się na nią zezłościł, i że powiedział jej, że nie chce jej znać. No więc się rozpłakała i przyszła do mnie. Wyżaliła się, a ja jej słuchałem. W pewnym momencie nachyliła się nade mną. Wiedziałem co zamierza, więc tak szybko jak ninja odepchnąłem ją i kazałem wyjść. Później napisałem do Ciebie. Chciałem się z Tobą spotkać i wszystko Ci powiedzieć. Ale Ty nie mogłaś. A mimo wszystko ja tu czekałem, bo wiedziałem, że przyjdziesz. Swoją drogą, jak tam imprezka u mamusi ?
-Wow.
Zdziwiona jego odpowiedzią na jednym wydechu, powiedziałam tylko `wow`. Co miałam innego powiedzieć ? Ledwo co zrozumiałam tą paplaninę słów. On na serio musi czasami brać oddech, bo inaczej ta astma go ograniczy.
- Nie byłam na urodzinach. Znaczy byłam w domu, ale zamknęłam się w pokoju. - mówię w końcu
- Dlaczego ?
Nathan wykonuje gest w stylu `chodź się przytul, bo widzę, że masz beznadziejny humorek`. Siadam obok niego i przytulam jak najmocniej.
- Ałć. - słyszę
- Przepraszam. A tak w ogóle, to co Cię jeszcze boli ?
Nath podciąga koszulkę. Moim oczom ukazuje się biały bandaż.
- Brzuch najbardziej. Trochę tylko głowa i noga. - uśmiecha się do mnie niepewnie
- Oj mój biedulek.
Obsypuję go całusami, a on chichocze. ^^
Super rozdział.^^
OdpowiedzUsuńCzekam na następny. ; P
Zapraszam do mnie:
http://nazawszestoryoftw.blogspot.com/
http://opowiadanietw.blogspot.com/
Aww słodko ;33
OdpowiedzUsuńAh te problemy rodzinne..
Neext now <33
To opowiadanie jest po prostu genialne!
OdpowiedzUsuńMasz talent!
Kocham to <3
Dawaj nexta, teraz ;*
zaparaszam też do mnie
http://untildeathdoustopart.blogspot.com/